Ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg
Gdzie las spalony, wiatr zmęczony, noc i front
Gdzie niezebrany plon, gdzie poczerniały głóg
Wstaje dzień.
Słońce przytuli nas do swych rąk i spójrz,
Ziemia ciężka od krwi
Znowu urodzi nam zboża łan, złoty kurz
Przyjmą kobiety nas pod swój dach i spójrz
Będą śmiać się przez łzy
Znowu do tańca ktoś zagra nam
Może już
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy
Choć nie dziś
Za noc, za dzień, doczekasz się
Wstanie świt
Chleby upieką się w piecach nam i spójrz
Tam gdzie tylko był dym
Kwiatem zabliźni się wojny ślad, barwą róż
Dzieci urodzą się nowe nam i spójrz,
Będą śmiać się że my zwnó wspominamy
Ten podły czas,
Porę burz.
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy
Choć nie dziś.
Za noc, na dzień, doczekasz się,
Wstanie świt.
***
Od paru dni gra mi to w głowie. Mam nadzieję. Mam nadzieję, że za dzień, za dwa...wstanie świt.
Reposted from hormeza via literami