'a jeśli to jest sen, jeśli śnię, to nie waż się, nie waż się budzić mnie' 

kolejny koncert Króla zaliczony, tak piękny i kolorowy. byliśmy bardzo atrakcyjni, spodobaliśmy się XD wejście na bis przy muzyce z Familiady, połączone z przedstawieniem zespołu. i chyba za te głupotki ich lubię najbardziej. tańczyłam, aż Google fit uznało, że jeździłam na rowerze XD 

tak mi było dziwnie bez działającego loforo 

plany urlopowe się posypały, ale spotkałam się z rodziną i przy okazji umocniłam siostrzeństwo. nie mogłabym inaczej, choćbym urlopu nie miała. ona odwazyla się zawalczyć o siebie, podejść do relacji zdrowo, a nie po 'katolicku', jak do niedawna uparcie podchodziła. jestem dumna. jej nowe jest dobre. rozwija się i nie poddaje. 

 

kłębi się we mnie, nie mając ujścia. może je znajdzie, trochę na ślepo, trochę ryzykując, brnę do tego, co uważam za najlepsze. nie tracę sił. tylko to wydaje się odpowiednie w całym chaosie wokół 

zarwę noc. mogę, choć pewnie przyżałuję. 

i uśmiecham się do siebie. z tą miłością mi do twarzy