byłam sobie miła, choć zatopienie toksycznego smutku przypłacę pewnie gorszym snem. upojona, nakarmiona rozmowami z miłymi, zasnęłam z uśmiechem. 

ukojona wodą, kawą i wrapem, rozciągnięta, masochistycznie-kacowo zmęczona orbitrekiem, pachnę teraz grejpfrutem i się wyciszam.

powoli