dziękuję pan Podsiadło. liczy się, jak nie dałam relacji na insta? mam artefakt, papierek z confetti spadł mi na pierś
zmartwienie ciąży na mnie, jakby przygniotł mnie meteor i nawet nie miałam sił, żeby więcej potańczyć. nawet chciałam nie iść, tylko spać. no ale hej, jak to nie. obiecałam sobie się na tyle już nigdy nie złamać.
pamiętam, jak zaraz po debiutanckiej płycie supportował Lanę i jak się cieszyłam, że to właśnie on. a teraz wyprzedaje chłopak takie Taurony. I bardzo dobrze. jak będę stara i niedołężna, to liczę, że będę się ścigać o bilet na trybuny, bo dalej tak będzie wyprzedawał. lubię płytę, choć zostałam zdzielona w twarz kucykiem jakiejś panny XD lepiej się tańczy i odczuwa, lubię
tak pięknie znów móc posłuchać. i zobaczyć, choć wyraźniej na ekranie. 'samotny kij' tym razem go nie rozbawił jak na MG. to w sumie też dobrze.
przypomniałam też sobie wieczorny spacer z koncertu, ostatni tak długi zrobiłam nie wiedząc jeszcze, że dostałam tu pracę. I to też miłe. poza tym tryb turbotuptańska spalił mi wszystko, co dziś zjadłam. do przodu
milenium nie było, ale ja przeczekam.