dziś mi źle, dziś tęsknię za tym, co było dobre, za za bardzo. śni się.

wstawił dziś zdjęcie ze spaceru, kiedy było nowe. pamiętam je. odmówiłam wtedy spotkania bo rano następnego dnia jechałam w góry. chciał, ale zaakceptował, wyszła z tego poważniejsza rozmowa. cieszyłam się, że się nie poobrażaliśmy za odmowę. 

wiem, że nie musiało tak wyjść, ale wyszło. 

to była piękna przygoda, czułam się 'ważna' przez większość czasu. ja z początku bałam się bliskości, nawet mnie to bawiło, że ktoś chce, ale z czasem uwierzyłam, że można. jego ostatecznie chyba przerosła. pojawiły się zgrzyty, łatwiej uciec od problemu. to takie 'męskie' 

dzielnie milczę i staram się nie zgubić w sobie.

wciąż mam siebie, ludzi, ktorym zależy, pracę, rośliny i rzeczy do zrobienia. przywiązałam się okropnie, ale nie zgubiłam w tym dotychczasowego życia, pozostałam sobą. tylko teraz jest jakoś pusto, polubiłam bycie obok, a zwykle nie przepadam. 

i tak boli. może ostatecznie wyjdzie mi to na dobre. może gdzieś w środku jemu też jest źle, że się popsuło. sama nie naprawię, a oboje jesteśmy dumnymi i upartymi stworzeniami. 

będziemy się widywać, nasze kręgi się zataczają. odpocznę i zacznę się pojawiać z uśmiechem. z czasem będzie prościej, chcę w to wierzyć. pozostaje mi być silną i starać się być dobrą.