dziś nie poszłam się bawić i tańczyć w tłumie. w zdjęciu postawiłam na bylejakosc i no, pamiątkę po prostu 

dziś poszłam posłuchać, poodczuwać, potęsknić i się powzruszać.

stanęłam z boku, ze średnio dobrym ciemnym piwem i w miarę dobrym widokiem. obok trwało malowanie obrazu do muzyki. esy floresy tam wychodziły, szybko przestałam zwracać uwagę.

wyłączyłam w głowie cały tłum obok, poza parą (około) pięćdziesięciolatków, którzy co raz brali się za ręce i zaczynali tańczyć do refrenów, mówiąc do siebie i śmiejąc się. tak pięknie i jednocześnie 🥲 bo ach, to było takie ciepłe i nieudawane 

kupiłam bilet na Kaśkę pod wpływem chwili, planowałam już zimować i mieć inne wydatki. nie żałuję, była tylko muzyka i światła na scenie, piękne w swej prostocie.

a ja

dalej tęsknię