kilka chwil w domu, w tym złożonym z dwóch ciepłych ramion

z 'dwóch promieni wszechświata'

najlepiej. 

lubię spędzać w nim czas. jest ciepło, czule, a zapach uspokaja. i jestem tam tylko sobą. z pryszczem na czole, pewnie niedogoloną nogą, bez makijażu, z bliznami, z trochę za dużym brzuchem i w całej mojej niedoskonałości. ale jestem, z całkiem zajebistym brownie i dobrą, własnoręcznie zmieloną kawą z owsianym mlekiem. jestem! i to jedno ma sens. 

rozedrgana z podekscytowania i spełniona, bo karmić i dawać czułość to moje najważniejsze sercowe potrzeby. 

i mogę milczeć, tak po prostu, słuchając bicia serca i czując jego ciepło, mogę być. dawać dobro, które oddaje mi się wielokrotnie z automatu, i brać dobro, o którym zwykle tylko marzę. do samego końca. 

zdarza się czasem i jestem wdzięczna za każdą sekundę. szczęśliwa, że jest mi to dane. to wszystko był i nie był przypadek od samego początku. choć dobro, jak Kot, stoi w otwartych drzwiach i do końca nie wie, czy chce wejść, czy nie. ale mruczy tak pięknie, ze roztapiają się we mnie wszystkie warstwy ochronne 

kocham koty, są mi najmilsze. zawsze je wpuszczę, umiziam i oddam tyle serca, ile mogę, ile zechcą. wejdźże i w końcu zostań