no to tym razem śniło mi się, że u niego byłam. cud, miód, orzeszki i tak dalej.
pojechał gdzieś, ja zostałam. po chwili do domu wbija dwóch typów i pyta o niego. mówią mi, że muszą go zabić, bo likwidują ludzi z depresją (cotozadystopijnegównowtfbrain). jeden z nich swierdza, że będą musieli wrócić i po mnie, bo przecież się załamię gdy go zlikwidują. przyjdą później, gdy wróci.
wraca on, robi kawę. wraca też jeden z typów z bronią. nic nie mówi, siada przy stole. ja też nie mówię nic, on dalej robi kawę. nie wiem w jaki sposób, ale przejmuję broń od typa i strzelam? w typa laserową wiązką. jestem przerażona, boję się że palec zjedzie mi z guzika (tonawetniebyłspustlol). nie zjeżdża. zabijam typa a ten się dezintegruje.
on uśmiechnięty podaje mi kawę.
czo ten mózg. 12/10 ale ciekawe co z drugim typem i czy jest ich więcej.